Materiał na garnitur zimowy
Na początek, zgodnie z porą roku publikacji, tkaniny mniej więcej typowo zimowe. Wydaje mi się, że w dzisiejszej Polsce (ciepłe zimy, sprawne ogrzewanie w samochodach, szybciej włączane centralne na jesieni niż jeszcze kilka lat temu) łatwiej uszyć ubranie za ciepłe niż za zimne. Ale przecież dla tych, którzy ubrania lubią, to właśnie zimny sezon jest tym, na co czekamy, lato jest zaledwie po to, by się efektownie rozebrać. Słowem: ciekawsze są tweedy i flanele niż lny i tropiki. Ciekawy materiał na garnitur to prędzej zimowa niż letnia tkanina.

Flanela: bardzo miękka tkanina, zwykle o splocie skośnym, dobrze wypełnionym, drapanym.
Drapanym to znaczy lekko zmechaconym. Rzeczywiście, flanela jest superprzyjemna w dotyku i w noszeniu i jest świetnym wyborem na klasyczne garnitury, które nie wyglądają nazbyt oficjalnie. Pamiętaj tylko, że flanelę robi się i z wełny, i z bawełny. Oczywiście jesteśmy #teamWełna.

Sztruks: jednobarwna tkanina, po prawej stronie wyoblenia podłużnych prążków, często mieszana z innymi włóknami.
Dziś zazwyczaj jednak bawełniana. Sztruks występuje w fantastycznej gamie kolorów i pasuje świetnie na spodnie. Nie widuje się jednak na codzień FAJNYCH marynarek ze sztruksu. Nie wiem do końca, dlaczego, ale rozważałem to kiedyś, wyrzuciwszy z szafy wszystkie sztruksowe marynarki.
Moi ulubieńcy: tweed

Tweed: Tkanina z pojedynczej przędzy zgrzebnej o charakterze samodziału, szorstki chwyt.
Tweedu nie trzeba wam pewnie przedstawiać. Ciepły, szorstki, surowy, nieoficjalny, tradycyjny – to wszystko określenia, które najlepiej go oddają. Genialny na marynarki. Można uszyć sobie nową albo nosić stuletnią, a i tak zadaje się klasy. Spodnie wymagają przeważnie podszewki, bo gryzie. Tweed wybacza też wiele niedoskonałości krawca.

Kaszmir: tkanina z czesankowych wełen kóz kaszimrskich, miękka, o aksamitnym chwycie.
Do tego ciepła, droga, ale droga w dobry sposób, to znaczy taki, że wszyscy widzą, że jest droga. Z trwałością trochę gorzej.

King: tkanina obecnie pojedynczo tkana, często z domieszką włókiem sztucznych, zwana również „pieprz i sól”. Kiedyś podwójna, gruba, stosowana na pokrycie futer.
W życiu o czymś takim nie słyszałem. Jest duże ryzyko, że jeśli poprosisz krawca o garnitur z kingu, to długo nie będziecie się umieli dogadać. Dla mnie raczej ciekawostka etnograficzna. Informując świat o istnieniu słowa king czuję się Bystroniem krawiectwa.