Materiał na garnitur można wybierać spośród tysięcy próbek kilkudziesięciu typów. Moje niecodzienne znalezisko na strychu jest chyba najlepszą ściągą, jaką można sobie wyobrazić.
Klienci polskich zakładów krawieckich z jakiegoś powodu mają fetysz wyboru. Przez ostatnie ćwierć wieku piszący o krawiectwie miarowym nie mieli zbyt dobrego punktu zaczepienia, by opowiadać, dlaczego właściwie garnitur od krawca miałby być tyle lepszy od sklepowego. Uczepiali się więc wyboru: możliwości wprowadzania do zamówienia własnych pomysłów, eksperymentowania z konstrukcją i detalem.
Kiedy wyrodziło się to w fetysz, doprowadza do licznych koszmarków, które gwałcą nas przez oczy na Instagramie. Kontrastowo obszyte butonierki, surdut na pięć guzików z klapami szalowymi i podobne frankensteiny – jasne, wprowadzili to raczej różni Ugo Bossi i dalekowschodni licencjobiorcy Pierre’a Cardin. Ale i branża krawiecka oraz jej klienci mają tu swoje za uszami.
Elementem tego fetyszu wyboru jest szerokie spektrum materiałów na garnitur. Gdyby zamożni klienci pracowni krawieckich czytali rocznie tyle książek, ile przeglądają próbników tkanin w twardej oprawie, mielibyśmy pewnie do czynienia z nową klasą społeczną miejskiego oczytanego profesjonalisty. Nietrudno się domyślić, jak mamy się do tego my, zwykłe żuczki, którzy garnitury na miarę zamawiamy w detalu, a nie w hurcie. Fetysz wyboru raczej nam szkodzi, bo tyle piękna dokoła, a wybrać trzeba jedno na ten rok. Więc wybierać trzeba mądrze.
Materiał na garnitur: nietypowy przewodnik
Najwyraźniej problem ten dotyczy także krawców. Porządkując ostatnio pewien składzik, znalazłem niemały skarb. Jest to pomoc naukowa: krawiec starszej daty zrobił (dla swoich uczniów? A może dla klientów?) bryk z najważniejszych rodzajów tkanin na każde okazje. Wziąłem go z myślą, że kiedyś dla Was go zeskanuję i opiszę. A więc zeskanowałem i opisuję: BEHOLD!
Na następnych stronach znajdziecie kilkanaście zdjęć opisujących najczęściej używane przez krawców terminy na określenie materiałów. To teraz kilka zastrzeżeń:
- Nie jest to podręcznik materiałoznastwa. Krawiectwo to rzemiosło, a cechą rzemiosła jest to, że krążąca w środowisku wiedza jest potoczna, a nie naukowa
- Ten spis nie jest nawet metodyczny: mieszają się w nim pojęcia i metody opisu. W latach 90. na Bałkanach mieliśmy konflikt „Serbów z muzułmanami” i podobnie jest tutaj. W jednym miejscu autor pisze o fresco, w innym o kracie księcia Walii, ale co z fresco w kratę księcia Walii?
- Właśnie dlatego ten opis jest taki cenny. To kawałek dobrej etnografii krawców. Zapis języka, jakim mówią lub mówili.
- Nie wszystkie z tych pojęć znałem. Niektóre są bardzo niedzisiejsze. W Polsce nie ma zresztą jednego środowiska zawodowego krawców, jest co najmniej kilka tradycji (#widaćZabory). Jest pewna szansa, że dogadasz się tym językiem z krawcem, ale gwarancji nie ma nigdy.
- Niektóre opisy nie zgadzają się z tym, co sam wiem albo uważam je za rażąco niedzisiejsze. Uwagi od siebie dodaję kursywą.
Wszyscy gotowi? Można zaczynać? Zatem otwieram nasz program już! Klik-klak do następnych podstron.