Pielęgnacja łysiny? Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że gubienie włosów może być dużym problemem.
Podczas sopockiej majówki siedziałem sobie na ławeczce, oddawałem miłej konwersacji i myślom o życiu. Aż WTEM! minął mnie idący ulicą pan koło sześćdziesiątki. Miał tupecik wyraźnie niedobrany barwą do farby na resztce włosów, które zostały mu jeszcze wokół głowy. I, chociaż nie jestem wielkim fanem koordynacji kolorów, uważam ten rodzaj dopasowania za kluczowy.
Wyglądał zwyczajnie źle. Widocznie nie miał wokół zbyt dużo życzliwych ludzi, którzy uświadomiliby mu tę prostą prawdę. Jestem pewien, że gdyby spojrzał na siebie krytycznym okiem, wolałby być łysy.
Pielęgnacja łysiny: serio jest coś takiego?
A tak się właśnie przyjemnie składa, że wczoraj, korzystając z pomorskiego wywczasu, spotkałem się na przemiły obiad z D.. Wypiliśmy Bałtyk wina i gadaliśmy o sprawach najróżniejszych, między innymi o wysokości czoła. U D. ten parametr jest naprawdę imponujący.
Zdałem sobie przy okazji sprawę, że nigdy nie myślałem o łysieniu jako problemie. Jak podkreślam przy okazji każdego wywiadu związanego z książką, nie mam zbyt dużo do powiedzenia o cudzych problemach. Bo, chwalić Boga, nie doświadczam wszystkich męskich problemów, jakie istnieją.
Spośród parametrów moich doczesnych szczątków włosy dają mi wyraźne powody do zadowolenia. Łysienie jest więc jednym z tych zmartwień, które mnie nie dotykają. Patrzę na starszych mężczyzn w mojej rodzinie i cieszę się na widok ich bujnych czupryn jeszcze po sześćdziesiątce, ale do wczoraj nie cieszyłem się jakoś szczególnie aktywnie myślą, że też będę tak miał.
Zakola i geny
D. wydawał się zaś wyraźnie zmartwiony faktem, że w jego rodzinie przenosi się – przeciwnie niż w mojej – z pokolenia na pokolenie fatum łysienia. Ale D. wybrał też dobrą drogę radzenia sobie z problemem. Nosi krótkie włosy, które – zważywszy, że jest blondynem – przechodzą dość łagodnie w imponujące zakola i zarost na twarzy.
A ja nieszczególnie rozumiem przyczyny jego zmartwienia. Łysiejesz? Co z tego? Podobno to i tak nadmiar testosteronu. Hormon ten jest zaś czymś, na czego nadmiar trudno narzekać. Pamiętaj więc o pielęgnacji łysiny. Ona przecież nie boli, nie wymaga polerowania, a usuwanie niedobitków okalających głowę jest najłatwiejszym zabiegiem fryzjerskim jaki istnieje.
Nie noś tupecików. Nie staraj się też być łysym długowłosym. Noś oczywiście kapelusze i eleganckie czapki. Rób to jednak nie po to, żeby coś pod nimi ukrywać. Nie ma pod nimi nic – dosłownie nic – do ukrycia. Jedyny problem z łysinką, jaki jestem sobie w stanie wyobrazić, to ten, że tracisz pretekst do dodatkowych minut w łazience, które ja tłumaczę suszeniem włosów.
Pielęgnacja łysiny to niezwykle ważny zabieg – mam jednak na myśli pielęgnację psychiczną, nie fizyczną. Czy jest coś, czego nie rozumiem?