Browse Tag

jak się spakować

Urlop w niezłym stylu: w drodze

Mieliście kiedyś tak, że zapisaliście sobie coś, a zaledwie kilka dni potem czytając tę notatkę zaczęliście zachodzić w głowę: co mógł mieć na myśli gość, którym wtedy byłem?

[simple_series title=”Urlop w niezłym stylu”]

Takie właśnie uczucie dopada mnie, kiedy zastanawiam się, co mogłem mieć na myśli pisząc o jakimś bardziej eleganckim podróżowaniu. Na pewno nie myślałem o elegancji w kategoriach dress code’u, bo to jednak nie moja para kaloszy. Zrobiłbym sobie chętnie kiedyś wyprawę z elementami rekonstrukcji (np. safari w hełmie korkowym), ale to raczej dla zabawy, a nie po to, żeby coś komuś udowodnić.

 

Feel like a sir? Challenge accepted. Ulica starego Splitu

No, jeśli bardziej eleganckie podróżowanie ma być bardziej eleganckie od średniej przeciętnej Polaków na urlopie (nie jest to samobiczowanie – wszystkie nacje są równie brzydkie na urlopie, każda na swój sposób), to poprzeczka nie jest postawiona wysoko. A tym łatwiej jest jechać na eleganckie wakacje pakownym samochodem, w który, co do zasady, wrzucić możesz wszystko.

A jeszcze łatwiej, jeśli jedziesz w ciepłe kraje, gdzie dylemat typu polar contra flanelowa marynarka jest nie–dylematem.

Coraz częściej dochodzę do przekonania, że zachowywanie elegancji w podróży jest po prostu funkcją pieniędzy, które przeznaczasz na podróż. Jeśli zatrzymujesz się w sześćdziesięciogwiazdkowym hotelu, który udostępnia gościom ekspresową pralnię, łatwo gniotące ciuchy i białe garnitury nie są zupełnie problemem. Czy to oznacza, że w ciasnym budżecie skazany jesteś na trekkingowe sandały i bojówki cargo w rozmiarze trzy czwarte? Nie, po prostu kasa zwalnia od myślenia o takich pierdołach. W podróży dużo łatwiej udowodnić tezę, że elegancja nie wynika z luksusowych ciuchów, ale z dobrego dopasowania i ciekawie skompletowanej zawartości szafy.

Przygotowania do wyjazdu były koszmarem, choć rzecz jasna pakowanie nie było najgorszym z jego elementów. Jednak teraz, żrąc figi prosto z drzewa, w ogóle nie myślę o godzinach spędzonych nad żelazkiem. Poprasowałem sobie wszystkie koszule, czego zazwyczaj nie robię, ale już jakiś czas temu odkryłem, że na urlopie możliwość szybkiego wzięcia czegoś z szafy i wrzucenia na grzbiet bez zmóżdżania się, jest szczególną przyjemnością. I wybór jest mniejszy, i wszystko pasuje do wszystkiego.

Domyślam się, że możesz mieć awersję do koszul, które po wyprasowaniu zostały złożone, ale jeśli złożysz je po wystygnięciu w estetyczną kosteczkę, ślady po miejscach załamania materiału to najprawdziwsze oblicze casualu i nie ma się co ich wstydzić. Jeden mój znajomy postanowił nawet dodatkowo delikatnie zaprasowywać koszule po złożeniu jako wyjazdowy signature look, ale nie wiem, czy dotrzymał tego zamiaru.

Udało mi się moje podstawowe założenie: nie wyglądać jak rumun z milionem bagażowych drobiazgów. Oczywiście zabranie się z dzieckiem na dwa tygodnie wymaga zapasu tego i owego, pieluch i słoików, składanego łóżeczka i miliona małych ciuszków. Ale mój bagaż podręczny składał się z jednej walizki i choć była duża jak na trzy dni transferu (nocowaliśmy najpierw u przyjaciół na Śląsku, a dopiero stamtąd rozpoczęliśmy właściwe dwa dni trasy – przy obecnym stanie gierkówki było to bardzo dobre rozwiązanie), ale do walizki zmieściły się nawet dziecięce kołdra i poduszka, więc nie jest źle. Ale moja rada na przyszłość jest taka: nigdy nie zapomnij włożyć do bagażu podręcznego korkociąg. Chyba, że potrafisz przeżyć wieczór na hotelowym tarasie w upalny sierpniowy wieczór bez korkociągu. Ja nie potrafię.

„Barbarzyńcy w kożuchach/ zmienią się w naród ambitny/ pod Kolumną Trajana/ zajmując się drobnym handlem…”. Inna ulica starego Splitu

Do tego gratis garść innych obserwacji:

  • Skórzane pantofle w pasie śródziemnomorskim są absolutnie obowiązkowe, bo tylko dzięki tak jasnemu fashion statement nie czujesz się jak ubogi krewny, jeśli znajdziesz się przypadkiem na nadmorskiej promenadzie wśród palm albo w marinie pełnej drogich jachtów i motorówek.
  • Niestety, ze względu na pył, który charakteryzuje tutejsze letnie susze, musisz mieć ze sobą raczej więcej niż mniej kosmetyków do butów i poświęcać czas na ich używanie.
  • W śródziemnomorskim słońcu nie ma nic lepszego, niż nieskazitelnie biała koszula – i odwrotnie, nic tak dobrze nie robi na nieskazitelnie białą koszulę, jak śródziemnomorskie słońce.
  • Marynarka o lekkiej lub żadnej konstrukcji, którą bez żalu można włożyć w kostkę albo cisnąć na tylne siedzenie auta, jest ciuchem o niemożliwych do przecenienia zaletach. Słyszałem wręcz o białej lnianej marynarce, którą można prać w pralce – o to warto się postarać, jak śpiewał poeta.
  • Pakowanie możesz uważać za koszmar, ale jeśli zamierzasz gdzieś zostać dłużej niż kilka dni, rozpakuj się pieczołowicie. Dzięki temu unikniesz niepotrzebnych zagnieceń, bajzlu i walania się czystych rzeczy po podłodze. Fraza „walizka to nie plecak, rzeczy są w niej dobrze ułożone” jest prawdą, ale nie jest zaklęciem.
  • Kiedy jesteś już spakowany w podróż i właśnie zamierzasz przekręcić klucz w zamku, nie cofaj się pięćset razy, by sprawdzić, czy wszystko wzięte. Zwłaszcza jeśli patrzą kobiety. Zamiast tego pomacaj się po kieszeniach i na głos wypowiedz listę sprawdzającą: paszport, inne ważne dokumenty (dowód auta, ubezpieczenie) i portfel z zapasem gotówki i kartą kredytową. Wszystko inne może zostać w domu – razem z innym problemami.