Czy się oświadczać

Są dwie główne przeszkody w decyzji o zaręczynach: narzeczona i inne kobiety

Kiedy wypiliśmy po kilka drinków, M. zaczął rozmowę, której się po nim nie spodziewałem. Nie chodzi o treść, ale nigdy nie sądziłem, że jesteśmy na poziomie znajomości, który zakłada ten poziom otwarcia.

– Bo widzisz, ja się zastanawiam, czy się nie oświadczyć. Tylko nie jestem pewien.

Zdębiałem. Dziewczyna M., podobno jego pierwsza poważna miłość, a nie jakieś tam fiku-miku, należy do tej kategorii, przy której nie zastanawiacie się ani chwili. Oczywiście, wiem, bo ja wszystko wiem lepiej. Widziałem kiedyś w sieci zdjęcie starego harleyowca w T-shircie z napisem No matter how beautiful she is, someone somewhere is tired of her shit i jest to prawda z gatunku prawd ostatecznych. Ale nawet z tym założeniem kiedyś którejś oświadczyć się trzeba, a za to, żeby nie ulec pod ciężarem zmęczenia jej shitem przez następne kilka dekad, odpowiadają zupełnie inne czynniki niż te, które angażujesz przy decyzji o oświadczynach.

A więc czemu M., którego dziewczyna należy do klasy tych, które same wybierają ciebie, jeśli tylko masz w sobie tyle męskości, by być tym, który ją wybrał – dlaczego w ogóle się zastanawia?

– To dla mnie trudne. Różne rzeczy robiłem w życiu, które to komplikują. Zdradziłeś kiedyś żonę?

To jest ten moment, kiedy dyplomatycznie jest udławić się oliwką. Po to dają je do martini.

M., zinterpretował moje udławienie po swojemu i wykazał wiele zrozumienia.

– Tak, wiem jak jest: „To zależy…”, „A co przez to rozumiesz…”, „To skomplikowane” i w ogóle… Ale ja się trochę obawiam.

Słowem, uważa małżeństwo za rzecz zbyt serio, by ryzykować robienie tego, co być może zdarzało mu się kiedyś, względem mniej poważnych kandydatek.

Balon ciśnienia tej konwersacji pękł. Odreagowałem śmiechem.

 

I prawda jest taka, że śmieję się z tego trochę po dziś dzień, bo M., jak być może wielu z nas, gotów był swoimi wątpliwościami odłożyć związanie się z kobietą (no, nie do końca, przecież faktycznie związany z nią już jest) do czasu, aż przestaną mu się podobać inne. Czy się doczeka? To do ciebie, Przyjacielu, i wszystkich targanych przez tę samą myśl: jeśli przestają ci się podobać kobiety, to znaczy, że jesteś martwy. Martwy ciałem albo martwy w środku, jeden pies.

Nie czekaj z decyzją o oświadczynach i ślubem, aż staniesz się martwy w środku. Zbyt wiele dobrych rzeczy czeka po tamtej stronie, by odwlekać je, aż znajdziesz się po tamtej stronie.